Siedziałam w krzakach i rozmyślałam. Byłam w watasze od kilku dni a zdążyłam poznać jedynie Echo. Reszta biegała wciąż po lesie i ciągle nie mogłam ich nawet zobaczyć. Dobra, chyba czas coś upolować na przekąskę. Pomyślałam. Tuż przede mną na małej polance siedział sporych rozmiarów zajączek, który raczej nie był świadomy, że zaraz ktoś go zje. Nadarzyła się idealna okazja, więc skoczyłam.
-Ałłł – wrzasnęłam.
-Uważaj – powiedział ktoś inny.- Co ty robisz? Prawie go złapałem.
Przede mną siedział basior o fioletowym futrze i żółtych oczach. Może to ktoś z naszej watahy? To świetnie, że ma tak wielki talent do płoszenia zwierzyny.
- Ech, idę polować gdzie indziej.- Powiedziałam. Ruszyłam powoli ale po chwili przystanęłam. Ktoś za mną szedł.
*Jack?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz