Dotarłyśmy nad wodospad. Woda szumiała usypiająco, wokół ćwierkały ptaki. Do naszych nozdrzy doleciał urzekający zapach jakiejś rośliny. Na nasze łby zaczęły spadać różowe liście.
- Błagam, chodźmy stąd... - jęknęłam.
Hiding myślała chyba tak samo. Nie, to nie jest idealne miejsce do orzeźwiającej kąpieli. Raczej dla zakochanych, całujących się wilczków. Na samą myśl o tym wzdrygnęłam się.
Wadera westchnęła.
- Czyli nici z kąpieli?
- Na to wygląda... Niestety jest to jedyny wodospad na naszym terenie. Jest jeszcze rzeka, ale prąd jest za duży. No i potok, ale tam można jedynie zamoczyć łapy.
Zaraz... Wodospad jest jedyny... jedyny na naszym terenie...
Wtedy wpadł mi do głowy naprawdę szalony pomysł.
- Będziemy tego żałować... - mruknęłam. - Wiesz co, chodźmy. Wiem, gdzie możemy się odświeżyć.
Po chwili ruszyłyśmy szybkim kłusem w stronę granic naszych terenów.
*Hiding? :)*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz